wtorek, 29 stycznia 2013

Zaległych prezentacji ciąg dalszy

Pianino było wyzwaniem - nie przeczę.
Ale prawdziwą mordownię zafundował mi kredens. Ciężki, przeładowany zdobieniami z różnych (kłócących się ze sobą) bajek "gargamel", który u mnie pełni funkcję biblioteczki i szafy na ciuchy ;)
Przyznaję, szczerze nie znoszę tego typu estetyki, więc kiedy postanowiłam bielić mój świat, kredens poszedł na pierwszy ogień - mimo sugestii taty, by zacząć od czegoś mniejszego, na wypadek, gdyby efekt okazał się nieszczególny.

Paradoksalnie, ten argument jeszcze bardziej zachęcił mnie, by rozpocząć właśnie od kredensu. Bo, cokolwiek by się nie stało, brzydszy niż był - już być nie mógł :)


Zanim potraktowałam go papierem ściernym, wywaliłam (rękami taty) zbędne ornamenty (listewki, "różańce" i obrzydliwe nakładki na szybkach) oraz zaszpachlowałam (własnoręcznie) nacięcia.
Ich regularny półokrągły kształt udało mi się uzyskać dzięki wymyślonemu spontanicznie narzędziu - mianowicie: z plastikowego wiaderka po białym serze wycięłam coś w rodzaju szerokiej szpatułki. Plastik był na tyle twardy, by nie odkształcać się pod naciskiem, i na tyle giętki, by można było korygować łuk podczas formowania akrylu bez ryzyka, że pęknie mi w dłoni.
Rzecz jasna, wcale to nie szło tak łatwo; szpachlowanie zajęło mi tydzień; codziennie też korygowałam papierem ściernym wszystko, co nałożyłam dzień wcześniej. Szpachla schła wolno, a grubszych warstw nie można było nakładać.
Ale cierpliwie, dzień po dniu, szpachlowałam-ścierałam, szpachlowałam-ścierałam. Bardzo zależało mi na uzyskaniu takiego efektu, by nikt nie zorientował się, że moja ręka ingerowała w kształt mebla.
Czy mi się udało? Oceńcie sami:


"Różańce", zdejmowane pieczołowicie przez tatę, także znalazły zastosowanie. Wypełniłam nimi ramki, znalezione na babcinym strychu podczas poszukiwania Maryi. W ramkach miały się znaleźć XIX-wieczne litografie, które kupiłam jeszcze podczas pisania rozprawy (dotyczącej związków literatury oraz muzyki), aby zilustrować nimi swą pracę. Jedna z grafik (po lewej stronie) przedstawia Wertera i Lottę wg Wilhelma von Kaulbach, który namalował był również fenomenalny portret Franciszka Liszta.
Niestety, okazało się, że ramki - idealne na wysokość, są zdecydowanie zbyt szerokie dla grafik, które wyglądały w nich nieszczególnie. Dlatego postanowiłam zakamuflować niedopasowanie, doklejając do ramek niegdyś kredensowe "różańce":


Powyższe zdjęcie powstało jeszcze za życia Kazia; oprócz obrazków widać na nim pierwsze różyczki z obiciówki oraz... "shabby gun", czyli przemalowaną przez mnie w chwili totalnej głupawki giwerę ;)  (zawsze czyszczę pędzle na tym, co mi wpadnie pod rękę).
Znajomy, który wcześniej ją lubił, przyjął tę przemianę z rozpaczą, tymczasem ja miałam ubaw... bo teraz to "kobieca" giwera ;)))

p.s. staram się na bieżąco odpowiadać na Wasze wpisy. Bardzo je cenię i żaden nie przechodzi niezauważony. Jeśli jednak czasami mam poślizg, to tylko wskutek siły wyższej lub niedostatku czasu. Przepraszam i proszę o cierpliwość :)


9 komentarzy:

  1. powiem ,że wysiłek i cierpliwość w przerobieniu tego mebelka się opłacał. wyszedł ślicznie, nie za ciężki, ale też nie stracił wszystkich ozdób, które pasują idealnie do twojego wystroju pokoju,a biel jest wprost idealna, nie wyobrażam sobie innego koloru.
    pozdrawam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Magdusiu za tak życzliwe podsumowanie efektów mej pracy. Masz rację, biel jest piękna; nadaje lekkości i wysubtelnia sprzęty. Że też nigdy wcześniej na to nie wpadłam! Dopiero kiedy w necie "odkryłam" shabby chic, zainspirowało mnie to do działań.
      Pozdrawiam również,
      M.

      Usuń
  2. Droga Magdaleno- czytając w Twoim profilu o rzekomych niedostatkach umiejĘtności, podejrzewam,że byłas łaskawa nieco nas kokietować swoją na ten temat wypowiedzią...
    Bo ja poza wielkimi chęciami zmiany Twego otoczenia widzę również WIELKIE UMIEJĘTNOŚCI.

    I cóz mam Ci powiedzieć, ARTYSTYCZNA DUSZO?
    Że nic nie potrafisz, że nic z zamierzonych czynności Ci się nie udaje?
    Otóz UDAJE Ci się i to nawet bardzo.Wprowadzasz w czyn swoje pomysły i robisz to z duzym wdziękiem, a efekty Twoich działań są PO PROSTU spektakularne i PIĘKNE...
    Myżlę,ze kto ma piękną duszę, łatwo mu stworzyć wokół siebie piękne otoczenie...
    Odbywa się to w sposób naturalny i niewymuszony:)
    Twoje białe pianino zachwyciło mnie, a kredens po liftingu stał sie przedmiotem z zupełnie innej, piekniejszej bajki...
    Stanowi doskonałe uzupełnienie białego pianina.
    Serdeczności ślę.
    M.Arta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. M.Arto, ależ ja malowałam meble po raz PIERWSZY w życiu! Po raz pierwszy też maltretowałam je papierem ściernym, odpylałam, przecierałam benzyną ekstrakcyjną, nakładałam szpachlę itp.. Dlatego imputowanej kokieterii zdecydowanie zaprzeczam :)

      Nigdy wcześniej nie imałam się tego typu zajęć; nawet ścian nie zdarzyło mi się malować.
      Dlatego uwierz mi, proszę, że jestem w temacie laik :)
      Z nieuzasadnioną odwagą (szalenstwem?) rzuciłam się na ten remont, ale z uzasadnioną pokorą (choć nie bez satysfakcji) prezentuję efekty :)
      Poza tym to jeszcze nie koniec, bo choć nieśmiałe "shabby" zrobiłam (choć moja kiepska komórka tego nie łapie :/), to czeka mnie jeszcze konkretniejsza przecierka. Tylko najpierw muszę kupić opóźniacz, a to wiążę się z wizytą w Zielonej.
      W tak małym miasteczku jak moje brak specjalistycznych sklepów, a przez net nie mogę zamawiać, bo zrujnują mnie koszta przesyłki ;)

      Pozdrawiam Cię najserdecznie i dziękuję za tyle komplementów...
      Na bank przez nie w piórka obrosnę, a żem nie anioł, to zacznę przypominać kurę ;)

      Usuń
  3. O matko moja jedyna , toc to szok dla mnie . Kobieto, przechodzisz sama siebie . jak pomysle , ze i ja w koncu musze sie za to zabrac to az sie boje. Podpowiedz mi tylko jakie farby masz juz sprawdzone. My tu u siebie mamy wyborne, ale sa takie drogie, ze czasami lepiej kupic nowy mebelek. Postanowilam zamowic w Polsce i przywiezc najblizsza podroza. na razie musze kupowac tu , no ale nastepnym razem..... podpowiedz kochana plissssss. Sciskam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu Droga, kupiłam farby nie mając w sumie wyboru - mieszkam w małym miasteczku, gdzie asortyment jest ograniczony i trzeba po prostu brać to, co mają w ofercie.

      Przed malowaniem zapoznałam się z opiniami na temat produktów różnych firm w internecie i chciałam kupić Duluxa. Niestety - Duluxa nie było. W najbliższym większym mieście - też.

      Dlatego kupiłam akryl firmy Dekoral do drewna i metalu, choć negatywne o nim krążyły pogłoski.
      Ja jednak nie narzekam póki co - wręcz przeciwnie. Farba (z mieszalnika) okazała się w porządku. Wygodna w eksploatacji (jak już się złapało rytm), wydajna, nietoksyczna. Zero przykrych woni - tylko ciężko było domyć ręce ;) Ale olałam to - zima jest, rękawiczki kamuflują wiele. Pozwoliłam farbie schodzić stopniowo z naskórkiem :)))

      Za 5 puszek z Dekoralu zapłaciłam nieco ponad 110 złotych. Zatem koszt w sumie niewielki, zważywszy na ceny białych stylowych mebli w Polsce. Ponadto farba sprawdziła się przy bieleniu mosiądzu, porcelany, a nawet plastiku, choć nie stosowałam żadnego gruntu.
      Na rantach oraz wszędzie tam, gdzie potrzebny był ciemny podkład, akryl barwiłam najzwyklejszym uniwersalnym czarnym pigmentem. Zresztą na niewielkich powierzchniach nawet zwykła plakatówka z akrylem się sprawdza. Przetestowałam malując drewnianym kotom buźki :)

      Jeśli będziesz mieć jakieś pytania, wal śmiało :) Co prawda żaden ze mnie ekspert, ale jeśli tylko będę mogła - pomogę.
      Uściski,
      Magdalena

      Usuń
  4. Co miało być napisane...napisały moje poprzedniczki...
    Jesteś zdolna, pomysłowa, pracowita i bardzo wytrwała ;-)))
    Kredens wyszedł rewelacyjne!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie :*
      Planuję jeszcze przetrzeć go nieco, ale mnie brak opóźniacza... opóźnia ;)))
      Jak śniegi stopnieją, wybiorę się do większego miasta po opóźniacz i lakier wodny. Przy ich pomocy będę już mogła faktycznie sfinalizować ten remont.

      Usuń
  5. If you're attempting to lose fat then you absolutely need to get on this totally brand new custom keto meal plan.

    To produce this keto diet service, licensed nutritionists, fitness trainers, and professional chefs have united to develop keto meal plans that are efficient, convenient, economically-efficient, and enjoyable.

    Since their grand opening in early 2019, 1000's of clients have already transformed their body and well-being with the benefits a certified keto meal plan can give.

    Speaking of benefits: clicking this link, you'll discover eight scientifically-tested ones given by the keto meal plan.

    OdpowiedzUsuń